V metru na schodech vídáme se spolu
já jedu nahoru a ona vždycky dolů
vracím se z noční směny
ona jde na ranní
oba jsme unaveni
a málo vyspaní
a schody jedou a nechtějí stát
na stanici Jiřího z Poděbrad
Praha v šest hodin ještě sladce chrápe
to jenom my dva blázni povinnosti chápem
já dělám na Bulovce
a ona v trafice
oba jsme černé ovce
dva kusy z tisíce
a schody jedou a nechtějí stát
na stanici Jiřího z Poděbrad
Pětkrát do týdne máme v metru rande
jak se tak míjíme jsme protilehlý tandem
já vlevo ona vpravo
držíme madla
ji čeká Rudé právo
a mně už padla
a schody jedou a nechtějí stát
na stanici Jiřího z Poděbrad
V metru na schodech tam se dějou divy
tam jsem se zakoukal do trafikantky Ivy
v tom spěchu stačím jen říct
ahoj a dobré ráno
neb líbat během jízdy
je přísně zakázáno
a schody jedou a nechtějí stát
na stanici Jiřího z Poděbrad
Praha v šest hodin ještě sladce chrní
a my jsme milenci velice opatrní
v průvanu na schodišti
vlasy nám lítají
neb všechny věci příští
nás teprv čekají
a schody jedou a nechtějí stát
na stanici Jiřího z Poděbrad
NA STACJI JERZEGO Z PODEBRAD
Tłumaczenie: Antoni Muracki
Widzimy się co dzień na schodach w metrze,
gdy ona jedzie na dół – ja na powierzchnię
Ja wracam z nocnej zmiany,
a ty pracujesz rano
Ja jestem niewyspany,
ty z twarzą zatroskaną
A schody jadą, choć mogłyby stać
na stacji Jerzego z Podebrad
Praga o szóstej jeszcze sennie ziewa
i tylko my naiwni – robimy co trzeba
Ja spieszę się z kliniki,
gna do kiosku ona
Zmęczone dwa trybiki,
dwie wyspy wśród miliona
A schody jadą, choć mogłyby stać
na stacji Jerzego z Podebrad.
Choć o tej samej porze – randki są ruchome,
bo w tym tandemie każdy jedzie w swoją stronę
Ja w lewo, ona w prawo
nie ma odwrotu
ją czeka Rude pravo
a na mnie pusty pokój
A schody jadą, choć mogłyby stać
na stacji Jerzego z Podebrad.
Na czarodziejskich schodach czuję w sercu drżenie,
gdy kioskareczka Ewa śle mi swe spojrzenie
W pospiechu ledwie zdążę
powiedzieć – „witam z rana”,
bo całowania w biegu
surowo się zabrania
A schody jadą, choć mogłyby stać
na stacji Jerzego z Podebrad
A Praga drzemie i nic jeszcze nie wie
o dwojgu zakochanych, zapatrzonych w siebie
Już tęsknią nasze włosy
pędem rozwiane
do tego, co nas czeka
do tego, co nieznane
A schody jadą, choć mogłyby stać
na stacji Jerzego z Podebrad.
STACJA METRA JERZEGO Z PODEBRAD
Tłumaczenie: Ścibor Szpak
W metrze się mijamy jak według rozkładu
Ja jadę zwykle w górę, a ona zjeżdża na dół
Ja wracam z nocnej zmiany
Ona ma na szóstą
Jesteśmy niewyspani
Aż strach spojrzeć w lustro
A schody pędzą jak światem świat
Stacja metra Jerzego z Podebrad
Praga o szóstej jeszcze chrapie słodko
I tylko my czuwamy jak frajer z idiotką
Mam etat na Bulovce
Ona siedzi w kiosku
Jesteśmy czarne owce
Dwie ofiary losu
A schody pędzą jak światem świat
Stacja metra Jerzego z Podebrad
Pięć dni w tygodniu mamy w metrze randkę
Tworzymy razem taki pokręcony tandem
Ja w lewo, ona w prawo
Dziwna z nas para
Ją czeka Rude Pravo
A ja mam fajrant
A schody pędzą jak światem świat
Stacja metra Jerzego z Podebrad
Ruchome schody mogą stać się rajem
Tam właśnie pokochałem kioskareczkę Maję
Lecz w biegu zdążę tylko
Powiedzieć dobre słowo
Bo całowania w ruchu
Zabrania się surowo
A schody pędzą jak światem świat
Stacja metra Jerzego z Podebrad
Praga wciąż smacznie chrapie o poranku
A my jesteśmy parą ostrożnych kochanków
W przeciągu mocnym wietrze
Włosy się burzą
Wszystko przed nami jeszcze
A w każdym razie dużo
A schody pędzą jak światem świat
Stacja metra Jerzego z Podebrad
Koncert pod širým nebem v areálu obory pod hradem Hukvaldy 13. 8. 2007.
Kamera: Tomáš Linhart
© Jaromír Nohavica, 2013