KOSATÁ A ZUBATÁ  (1985)

Najdete na těchto albech:

 

Nevím už vážně kde to bylo
kam jsem to vlastně zašel
v ulicích světlo nesvítilo
noc měla černý kašel
tma horší byla nežli v pytli
v kterém se topí koťata
a mne náhle kolem krku chytly
dvě holky Kosatá a Zubatá

Proč prý jste pane tolik smuten
co když vám srdce pukne
smály se jako pominuté
a kasaly si sukně
každá mě z jedný strany rafla
měly v tom jistě praxi
že prý si spolu vyjdem na flám
a už volaly taxi

Všecky ty knajpy kde jsme byli
mi vypadly už paměti
když z poslední nás vyhodili
tak bylo nějak po třetí
bydlely až na kraji města
a postel měly s nebesy
řek jsem jim kdybych ráno nevstal
tak ať se teda neděsí

Jedna si ke mně lehla zleva
no a ta druhá zprava
prý ať si pospím jim to neva
jen blbý ráno vstává
kdy jsem se vzbudil nemám páru
rolety byly dole
na zemi zbytky kaviáru
a plno vodky kolem

Cítil jsem divnou bolest v hrudi
jak bych měl ránu sečnou
a u hlavy mi tikal budík
natažený na nekonečno
on tikal tik tak na dvě doby
jak ministranti v kostele
v kuchyni někdo myl nádobí
a tak mi začla neděle

KOSTUCHA I ŚMIERĆ
Przekład: Jerzy Marek

Naprawdę nie wiem jak to było
gdzie mnie poniosły kroki
w tych miejscach światło nie świeciło
i noc charczała mrokiem
jak w worku do topienia kotów
czułem ciemności smak
nagle dwie laski wyszły tuż zza płotu
ta z kosą drugiej ciała brak

Coś taki smutny niech ja skonam
jeszcze nam wykitujesz
każda z nich śmieje się jak pokręcona
i kieckę podkasuje
ręce wsunęły mi pod pachy
tym wyćwiczonym gestem
już jedna na taksówkę macha
jedziemy na imprezkę

Pamiętać knajpy gdzieśmy byli
to nie jest w mojej mocy
gdy nas z ostatniej wyrzucili
już było po północy
ich dom daleko na odludziu
pod baldachimem łoża
mówię gdybym się rano nie obudził
niech was nie ścina groza

Ta z kosą leży z lewej strony
a z prawej ta bez ciała
rano wstaje tylko pomylony
śpij chłopcze powiedziała
gdy się zbudziłem bez pojęcia
wśród opuszczonych rolet
kawioru szczątki po przyjęciu
walały się na stole

Jak ranę czułem całym sobą
ból w piersiach nieskończony
a budzik tykał mi nad głową
na wieczność nastawiony
i rytm wybijał w mojej skroni
jak ministranci w kościele
w oddali gdzieś komórka dzwoni
a ja mam piękną niedzielę