Když poprvé jsem spatřil pyramidy
proklel jsem všechny Cheopse a Ramsese
jsem totiž jeden z téhle miliardy lidí
který za to za ně vždycky odnese
oni si projektují pískovcové sfingy
aby snad historie nezapomněla
a já pak kroutím šroubky na Pershingy
a kdyby snad ne tak mi dají do těla
tohle je plebs blues…
Za svazek ředkviček a taky za cibuli
jsem šašek dějin bezejmenný muž
rohožka Césara a kopí Caliguly
negativ dějin připravený na retuš
zvedal jsem často hlavu vždycky přišla rána
ač v různých formách demokracie
přestávám věřit v dobro Kristapána
v to že snad vůbec Kristus ňáký je
tohle je plebs blues…
V novinách o mě píšou že jsem páteř světa
a já jsem jenom jeho unavený sval
k měsíci co půl roku raketa létá
a já se plazím jako brouk hovnivál
mám přeci taky srdce srdce které bouchá
a nemyslete že furt myslím na žrádlo
proč mě však na tom světě nikdo neposlouchá
proč mám být jenom malé hloupé děladlo
tohle je plebs blues…
Nevěřím v žádný kecy věřím už jen v sebe
a to co neurvu to nebudu mít
pročpak mi slibujete po mý smrti nebe
když jsem se jednou narodil tak chci i žít
jsem jenom jeden z téhle miliardy lidí
kolečko v soukolí co krásně zapadá
já nechci stavět vaše blbé pyramidy
dejte mi pokoj a vlezte mi na záda
i s vaším plebs blues…
PLEBS BLUES
Przekład: Antoni Muracki
Gdy po raz pierwszy zobaczyłem piramidy
W Cheopsa czy Ramzesa chciałem splunąć twarz
Roboczy wół z miliona innych ledwie żywych
Co na czyjś rozkaz musi dźwigać każdy głaz
A oni mają wizję skrzydlatego Sfinksa
By po wsze czasy wysławiano ich
Ja do pershingów wkręcam jakieś świństwa
I kiedy coś się schrzani – pierwszy biorę w pysk
To jest mój plebs blues, plebs blues, plebs blues…
I jestem wdzięczny za pęk brukwi czy cebuli
Ja –pajac dziejów, bezimienny widz
Włócznia Cezara, wykałaczka Kaliguli
Skaza na negatywie, którą łatwo zmyć
I co podnoszę głowę –czuję chłód nagana
Reżim czy demokracja –dla mnie jeden pies!
Więc wątpię w miłosierną moc Chrystusa Pana
I w to, czy w ogóle jakiś Chrystus jest
To jest mój plebs blues, plebs blues, plebs blues…
Ja na swym krzyżu ponoć dźwigam losy świata
Chociaż na co dzień mam ze światem pański krzyż
Co z tego, że na księżyc człowiek może latać
Gdy ja niezmiennie w gnoju muszę tkwić
Ja przecież też mam serce, serce które płonie
Myślicie, że wystarczy chlebem zatkać dziób
Popatrzcie tylko na me spracowane dłonie
Czemu nikt nie chce słuchać moich słów
To jest mój plebs blues, plebs blues, plebs blues…
Nie wierzę w puste słowa, wierzę tylko w siebie
Bo czego nie zagarnę – nie będę miał
Raj mi po śmierci, głupcy, obiecują w niebie
A ja tu żyję i tu chciałbym mieć swój raj
Choć jestem tylko jednym z bitych i przegranych
Ja –kółko w maszynerii, w końcu mówię –nie!
Te głupie piramidy wznoście sobie sami
Możecie mnie dziś wszyscy pocałować w de..
PLEBS BLUES
Przekład: Leszek Berger
To jest mój plebs blues, plebs blues, plebs blues…
Gdy pierwszy raz spojrzałem na piramid kliny
przekląłem faraonów, tańczył z nimi pies,
Cheopsy i Ramzesy, zimne sukinsyny,
ja – jeden wśród miliardów, co to muszą wznieść.
Im się zamarzy taki sfinks z piaskowca,
by się w historię jak najgłębiej wryć,
a ja te śrubki wkręcam w kadłub odrzutowca,
bo gdybym nie chciał, to mi dadzą w rzyć.
To jest mój plebs blues, plebs blues, plebs blues…
Za kromkę chleba, kilo jabłek czy cebuli,
ja – pośmiewisko dziejów, bezimienny kurz,
mniej niż pies Dorna czy koń Kaliguli,
negatyw dziejów, po użyciu zbędny już.
Czy w demokracji, czy to z rąk tyrana,
co łeb podniosłem, zaraz brałem w łeb,
przestaję wierzyć w moc Chrystusa Pana
i że w ogóle jakiś Chrystus był lub jest.
To jest mój plebs blues, plebs blues, plebs blues…
Piszą w gazetach, żem kręgosłup świata ,
na co dzień czuję tylko skurcze mięśni nóg,
na Księżyc co pół roku już rakieta lata,
a ja po ziemi pełzam, jak gnojarek żuk.
Ja przecież też mam serce, serce, które stuka,
ja głupi robol, cham, prymityw, prostak, cieć,
dlaczego mnie nikt na tym świecie nie wysłucha,
czy wy myślicie, że wystarczy dać mi żreć?
To jest mój plebs blues, plebs blues, plebs blues…
Nie wierzę w drętwą mowę, wierzę tylko w siebie,
bo nikt mi nie da, czego ja nie wyrwę sam,
wciąż mi tu obiecują rajskie życie w niebie,
a ja tu jestem, i chcę tutaj żyć, nie tam.
Ja jestem tylko człowiek w wielkiej ludzi kupie,
nie żadne kółko, nie maszyny waszej tryb,
ja nie chcę wznosić dla was tych piramid głupich,
dajcie mi spokój i na pukiel skoczcie mi.
I to mój plebs blues, plebs blues, plebs blues…
PLEBS BLUES
Przekład: Jerzy Marek
Gdy po raz pierwszy zobaczyłem piramidy
cholerni władcy pomyślałem niech ich szlag
oni traktują ludzi jak parszywe gnidy
dla ich kaprysów muszę znosić milion plag
Oni z piaskowca projektują sobie groby
żeby w historii się zapisać nam na złość
ja do pocisków wkręcam śrubki każdej doby
a gdybym nie chciał to mi zaraz dadzą w kość
To jest mój plebs blues…
Za marne żarcie rzodkiew i pęczek cebuli
jestem jak błazen dziejów bezimienny głos
Cezara wycieraczka dziwka Kaliguli
negatyw życia wyretuszowany los
Gdy podnosiłem głowę zaraz brałem w gębę
w końcu przekroczyliśmy demokracji próg
lecz w dobro Pana Boga wierzyć już nie będę
a nawet w to że jest gdzieś jakiś Bóg
To jest mój plebs blues…
W gazetach piszą znów że jestem panem świata
a ja się co dzień ze zmęczenia zwalam z nóg
na Księżyc co pół roku rakieta lata
a ja wciąż łajno toczę jak pustynny żuk
Mam przecież także serce serce które bije
a wy patrzycie jakbym tylko żarł i żuł
dlaczego nikt nie spyta jak mi się żyje
dlaczego wciąż haruję jak roboczy wół
To jest mój plebs blues…
Nie wierzę w wasze bzdury wierzę tylko w siebie
gdy czegoś nie wyszarpię to nie będę miał
nie obiecujcie mi po śmierci życia w niebie
bo los mi przecież tylko jedno życie dał
Jestem jak miliard innych ludzi ludzka gnida
trybik w maszynie mała nieistotna część
wisi mi cała wasza głupia piramida
a pocałujcie wy mnie wszyscy gdzieś
To jest mój plebs blues…
Z DVD Jarek Nohavica – V Lucerně. Natočeno 15.a 16.4.2009 , Praha – Lucerna
Zdroj: archiv Jaromíra Nohavici
© Jaromír Nohavica 2014