Přes haličské pláně vane vítr zlý
to málo co jsme měli nám vody sebraly
jako tažní ptáci jako rorýsi
letíme nad zemí dva modré dopisy
Ještě hoří oheň a praská dřevo
ale už je čas jít spát
tamhle za kopcem je Sarajevo
tam budeme se zítra ráno brát
Farář v kostele nás sváže navěky
věnec tamaryšku pak hodí do řeky
voda popluje zpátky do moře
my dva tady dole a nebe nahoře
Ještě hoří oheň a praská dřevo
ale už je čas jít spát
tamhle za kopcem je Sarajevo
tam budeme se zítra ráno brát
Postavím ti dům z bílého kamení
dubovými prkny on bude roubený
aby každý věděl že jsem tě měl rád
postavím ho pevný navěky bude stát
Ještě hoří oheň a praská dřevo
ale už je čas jít spát
tamhle za kopcem je Sarajevo
tam zítra budeme se lásko brát
SARAJEWO
Przekład: Renata Putzlacher
Po błoniach Galicji hula zimny wiatr
wszystko co mieliśmy nam zabrał podły świat
jak przelotne ptaki gdy zmieniają ląd
jak bezdomne listy odfruniemy stąd
Jeszcze płonie ogień i szumi drzewo
a przed nami noc i sen
za najbliższym wzgórzem jest Sarajewo
tam jutro miła pobierzemy się
Ksiądz na wieki zwiąże nam przeguby rąk
wieniec tamaryszku porwie rzeki prąd
i odpłynie z wodą w morzu znajdzie cel
my tam w dole a nad nami nieba biel
Jeszcze płonie ogień i szumi drzewo …
Wybuduję ci z kamieni biały dom
dach z dębowych belek będzie wieńczył go
tam miłosny azyl znajdzie dwoje ciał
my miniemy a on wiecznie będzie stał
Jeszcze płonie ogień i szumi drzewo …
SARAJEWO
Przekład: Antoni Muracki
Z halickich połonin dmie złowrogi wiatr,
nasz dobytek skromny bystry potok porwał w świat.
Żeglujemy niebem, jak żurawi sznur,
dwa wędrowne ptaki, dwa listy pośród chmur.
Jeszcze trzaska drewno i ogień śpiewa,
a już wzrok zachodzi mgłą.
Tam za wzgórze, tam do Sarajewa
idźmy, Bogu miłość wyznać swą.
Na twej dłoni ksiądz położy moją dłoń,
wianek z tamaryszku w spienioną rzuci toń.
Spłynie z gór do morza, jak po rzece kry.
Chmury na błękicie, a na ziemi my.
Jeszcze trzaska drewno i ogień śpiewa …
Z polnego kamienia nasz zbuduję dom,
w ociosanych belkach będzie szumiał dąb.
Niechaj wszyscy wiedzą, żem ci słowo dał.
Dom nasz będzie pewny – na wieki będzie stał.
Jeszcze trzaska drewno i ogień śpiewa …
SARAJEWO
Przekład: Joanna Filipczak
Galicyjskie pola zły owiewa wiatr
Nasz kawałek szczęścia z wodą poszedł w świat
Jak wędrowne ptaki, kiedy zima tuż
Dwa niebieskie listy, w dal lecimy już
Jeszcze ogień płonie, trzeszczy drzewo
Lecz już nadszedł czas na sen
Za najbliższą górą jest Sarajewo
Tam jutro rano pobierzemy się
Przed ołtarzem zwiąże nas na wieki ksiądz
Z tamaryszku wianek rzucisz w wodną toń
Rzeka go poniesie hen do morza aż
I na ziemi nas otuli nieba płaszcz
Jeszcze ogień płonie, trzeszczy drzewo
Lecz już nadszedł czas na sen
Za najbliższą górą jest Sarajewo
Tam jutro rano pobierzemy się
Wymarzony dom z kamieni białych i
Dębowego drewna wybuduję Ci
By miłości swojej dowód wszystkim dać
Jestem pewien – dom ten wiecznie będzie stać
Jeszcze ogień płonie, trzeszczy drzewo
Lecz już nadszedł czas na sen
Za najbliższą górą jest Sarajewo
Tam jutro, Miła, pobierzemy się
SARAJEWO
Przekład: Robert Talarczyk
Przez halickie pola wieją wiatry złe
Nasze małe szczęścia zabrał rzeki bieg
Jak wędrowne ptaki, przez nieznany kraj
Wędrujemy niebem, modre listy dwa
Jeszcze płonie ogień i szumi las
Noc kołysze nas do snu
Tam za wzgórze, tam do Sarajewa
Wyruszymy jutro na nasz ślub
Dwa rozbite serca w jedno sklei ksiądz
Wieniec z tamaryszku rzucę w rzeki toń
I popłynie z prądem do nieznanych mórz
Niebo ponad nami, a my wśród łanów zbóż/a my na dole tu
Jeszcze płonie ogień i szumi las
Noc kołysze nas do snu
Tam za wzgórze, tam do Sarajewa
Wyruszymy jutro na nasz ślub
Wybuduję dom, na wieki będzie stał
Wichry nie obalą jego białych ścian
A w dębowych belkach będzie szumiał las
Nasza miłość w nim na zawsze będzie trwać
Jeszcze płonie ogień i szumi las
Noc kołysze nas do snu
Tam za wzgórze, tam do Sarajewa
Wyruszymy jutro na nasz ślub
SARAJEWO
Przekład: Jarosław Gugała
Przez Galicji ziemie zła wichura gna
To mało cośmy mieli zabrała woda nam
Jak spłoszone ptaki uciekamy stąd
Jak listy zagubione tak my krążymy wciąż
Jeszcze płonie ogień i trzaska drewno
Ale pora iść już spać
A za tamtą górą jest Sarajewo
tam jutro rano ślub będziemy brać
Na wieki nas w kościele połączy dobry ksiądz
Wiązankę z tamaryszku rzucimy w rzeki toń
A woda ją zabierze aż na morza brzeg
My dwoje tu na dole – nad nami nieba biel
Jeszcze płonie ogień i trzaska drewno
Ale pora iść już spać
A za tamtą górą jest Sarajewo
Tam jutro rano ślub będziemy brać
Z białego kamienia nam zbuduję dom
Z dębowego drewna solidnie zrobię go
Żeby każdy wiedział jak kochałem Cię
będzie stał na wieki, na dobre i na złe.
Jeszcze płonie ogień i trzaska drewno
Ale pora już iść spać
A za tamtą górą jest Sarajewo
Tam jutro rano miłość chcę Ci dać…
SARAJEWO
Przekład: Jacek Lewiński
Pośród wzgórz Galicji srogi hula wiatr
Całą naszą biedę żywioł zabrał w świat
Jak wędrowne ptaki nocą i za dnia
Lecimy nad ziemią – niebieskie listy dwa
Jeszcze płonie ogień a skry lecą w mrok
Ale pora już iść spać
Wśród gór Sarajewo ledwie o krok
Jutro już tam ślub będziemy brać
Proboszcz w kościele na zawsze zwiąże nas
Wianek z tamaryszku do rzeki wrzucić czas
Niechaj go ku morzu wartki niesie nurt
Gdy ziemią iść będziemy pod sklepieniem chmur
Jeszcze płonie ogień a skry lecą w mrok
Ale chyba pora spać
Wśród gór Sarajewo ledwie o krok
Jutro już tam ślub będziemy brać
Z białego kamienia zbuduję ci dom
Drewnem dębowym wyłożę każdy kąt
Niechaj wszyscy wiedzą żem cię w sercu miał
Dom piękny i solidny – na wieki będzie stał
Jeszcze płonie ogień a skry lecą w mrok
Ale pora już iść spać
Wśród gór Sarajewo ledwie o krok
Tam kochana ślub będziemy brać
SARAJEWO
Przekład: Jerzy Marek
Galicyjskie błonia wiatr przenika zły
a skromny nasz dobytek pod wodą cały znikł
jak wędrowne ptaki, jak jerzyki w dal
lecimy nad ziemią, niebieskie listy dwa
Jeszcze płonie ogień i strzela w niebo
ale teraz czas iść spać
za tą górą leży Sarajewo
tam jutro rano ślub będziemy brać
Przed ołtarzem nas na wieki zwiąże ksiądz
wieniec tamaryszku rzuci w rzeki toń
woda będzie go aż do morza nieść
my tutaj na dole a niebo w górze gdzieś
Jeszcze płonie ogień i strzela w niebo
ale teraz czas iść spać
za tą górą leży Sarajewo
tam jutro rano ślub będziemy brać
Wybuduję ci z kamienia biały dom
dębowym parkanem otoczę z wszystkich stron
żeby każdy wiedział, że kochałem cię
wzniosę go na skale, by stał po czasu kres
Jeszcze płonie ogień i strzela w niebo
ale teraz czas iść spać
za tą górą leży Sarajewo
tam jutro rano ślub będziemy brać
SARAJEVO
Translation: Roman Kostovski
Across Galicia’s fields the wind is cruel and grave
The last of what we had all the waters took away
Like swallows heading south, like a widows veil
We fly above the Earth – two letters in the mail
The fire is still burning, the wood kindles slow
But now its time to go to bed
Sarajevo lies in that valley below
That is where tomorrow we shall wed
In a simple church we’ll bind before a priest
A wreath of tamarisk he’ll then throw in a creek
And in the open sea the creek will end its flow
With heaven up above we’ll be living down below
The fire is still burning, the wood kindles slow
But now its time to go to bed
Sarajevo lies in that valley below
That is where tomorrow we shall wed
I’ll build for you a house made of solid stone
And beams of sturdy oak it will be our only home
So everyone will know that I loved to the end
I’ll build strong and firm, forever it will stand
SARAJEVO
Translation: Ivana Noble
A cruel wind is blowing though the planes of Halic.
What we used to have was taken by the waters.
As birds of passage, as swifts,
We fly through the sky, two blue letters.
The fire is still burning, the wood still crackling,
But it is time to go to bed.
Behind the hill, there is Sarajevo,
Where, my love, we will get married tomorrow
In the church a priest will bind us forever,
And he will throw the crown of tamarisk to the river
Whose water will flow back to the sea.
The two of us here, the heavens above us
The fire is still burning, the wood still crackling,
But it is time to go to bed.
Behind the hill, there is Sarajevo
Where, my love, we will get married tomorrow.
I will build you a house out of white stone,
Framed by oak boards
So that everyone will know that I love you.
I build it firm, it will stand forever.
The fire is still burning, the wood still crackling,
But it is time to go to bed.
Behind the hill, there is Sarajevo
Where, my love, we will get married tomorrow.
SARAJEVO
Übersetzung: Frank Viehweg
Über dem Gelände weht ein böser Wind
Alles was wir haben, ist einzig, was wir sind
Wie die Schwalben ziehen, stet und elegant
Wie zwei blaue Briefe, so segeln wir durchs Land
Und das Feuer knistert und brennt lichterloh
Zeit zum Schlafen, Liebste mein
Hinter jenem Berg liegt Sarajevo
Und dort wird morgen unsre Hochzeit sein
Bis der Tod euch scheidet, was der Pfarrer spricht
Nur der Myrtenkranz schwimmt im Fluß so lange nicht
Alle Wasser fließen wieder in das Meer
Oben steht der Himmel, hier unten gehen wir
Und das Feuer knistert und brennt lichterloh
Zeit zum Schlafen, Liebste mein
Hinter jenem Berg liegt Sarajevo
Und dort wird morgen unsre Hochzeit sein
Und aus weißen Steinen bau ich dir ein Haus
Mit den Hölzern sieht es ganz wie ein Fachwerk aus
Fest gefügt und sicher für die Ewigkeit
So wird jeder wissen, ich liebte dich zur Zeit
Und das Feuer knistert und brennt lichterloh
Zeit zum Schlafen, Liebste mein
Hinter jenem Berg liegt Sarajevo
Und dort wird morgen unsre Hochzeit sein
SARAJEVO
Tradotto da Atyka
Tra le pianure di Galizia alita il vento cattivo
Il poco che avevamo ce l‘hanno tolto le acque
Come gli uccelli migranti, come dei falchi
Voliamo sopra la terra – due lettere blu
Ancora arde il fuoco e crepita la legna
Peró giá é tempo di andare a letto
Lá oltre la collina c‘é Sarajevo
Lá domani ci sposiamo.
Il curato nella chiesa ci legherà per sempre
Dopo butta il bordino di mirica nel fiume
L‘acqua fluttuerà indietro al mare
E noi due quà in basso ed il cielo là sopra.
Ti construirò una casa di pietrame bianco
Si reggerà su travi di quercia
Che tutti sappiano che ti ho amato
La construirò forte, e stará quá per sempre .
Ancora arde il fuoco…
SARAJEVO
Traducción: Jana Dušková
Por las llanuras balcánicas
sopla un viento malo.
Lo poco que teníamos
el agua se lo llevó.
Como aves migratorias, como vencejos
volamos sobre la tierra
como dos cartas azules.
Todavía arde el fuego
y cruje la leña
pero es hora de ir a dormir.
Allí detrás de la colina
está Sarajevo,
allí mañana por la mañana
nos casaremos.
El pastor de la iglesia
nos atará por siempre
y la corona de tamarisco
arrojará al río,
el agua navegará otra vez al mar.
Nosotros dos aquí abajo
y el cielo allí arriba.
Todavía arde el fuego
y cruje la leña
pero es hora de ir a dormir.
Allí detrás de la colina
está Sarajevo,
allí mañana por la mañana
nos casaremos.
Te construiré una casa de piedra blanca,
de madera de roble será.
Que todos sepan que te amo.
La construiré firme
y para siempre allí quedará.
Todavía arde el fuego
y cruje la leña
pero es hora de ir a dormir.
Allí detrás de la colina
está Sarajevo,
allí mañana por la mañana
nos casaremos.
САРАЕВО
перевод Андрея Анпиловa
С Галичины ветер кроет поле мглой,
Если что и было – в небо увлекло.
И летим как птицы над землей былой,
Нас с тобою время в перья облекло.
Огонек танцует и трещат дрова,
Скоро время почивать.
Меркнет за холмами Сараево,
Завтра будут в церкви нас венчать.
Кольцами священник свяжет нас навек
И опустит в воду свадебный венок.
Уплывет он в море по изгибам рек
И исчезнет, словно в небесах дымок.
Огонек танцует и трещат дрова,
Скоро время почивать.
Меркнет за холмами Сараево,
Завтра будут в церкви нас венчать.
Белый дом из камня выстроить велю,
Чтобы каждый видел, как тебя люблю.
Сам для нас из дуба выстругаю стол,
Правнукам сгодится лет и через сто.
Огонек танцует и трещат дрова,
Скоро время почивать.
Меркнет за холмами Сараево,
Завтра будут в церкви нас венчать.
САРАЕВО
перевод Анна Калита
С Галицийских далей
Грозные ветра.
Горе от скитаний,
Горечь от утрат.
Словно птиц по свету
Носит нас с тобой,
Кружит как конвертик,
Листик голубой.
Наш костер в ночи как зарево,
Спать ложимся в поздний час.
А за той горою Сараево –
Там на утро обвенчают нас.
Нас венок венчальный
Свяжет навека,
И его, качая,
Унесет река.
Ей дорога в море –
Нам через леса.
На земле просторы
Как на небесах.
Возьму камень красный,
Дуб большой срублю.
И, чтоб было ясно,
Как тебя люблю,
Дом поставлю прочный –
простоит века!
И пускай все прочее
Унесет река!
САРАЕВО
Переклад: Natalia Kostyak
По галицькім краю віє вітер злий
Пожиток наш нехитрий геть води віднесли
мов птахи осінні, срібні журавлі,
мов два листи блакитні злітаєм від землі
Ще нічне багаття дарує тепло
Але вже нам спати час
Десь там за горою – Сараєво
Там завтра рано повінчають нас
Парох нас у храмі зв’яже на віки
вінок барвінковий кине до ріки
Потече вода знову до морів
Ми удвох з тобою і небо нагорі.
Ще нічне багаття дарує тепло
Але вже нам спати час
Десь там за горою – Сараєво
Там завтра рано повінчають нас
Дім тобі збудую з вікових дубів
вимурую білі стіни кам’яні
Аби кожен знав, що я тебе кохав
Вибудую міцно, щоб вічність простояв
Ще нічне багаття дарує тепло
Але вже нам спати час
Десь там за горою – Сараєво
Там завтра рано повінчають нас
САРАЄВО
перклад Анна Калита
З Галісійських далей віє вітер злий,
Що раніше мали – води забрали.
Летимо по світу, наче два листи,
Як маленькі пташки у нові світи
Ще горить вогонь, шумлять дерева́,
Але вже лягати час.
А там га горою Сараєво –
Там на ранок обвінчають нас.
Стануть нас вінчати – нема рушника,
Пустимо віночок – хай несе ріка.
До самого моря, в далекі світи,
Куди ми підемо щастя шукати.
З білого каміння я збудую дім,
Щоб любов навіки поселилась в нім.
А дубові балки хай тримають дах.
Хай сюди кохання приведе нас шлях.
SZARAJEVÓ
Fordítás: Tömösközi Csaba
A halici síkon port kavar a szél,
mindenünk mink volt, a vizek elvitték.
akár minden évben a vándormadarak,
kék levéllel visznek a messzi távolba.
Még mindig ég a tűz és pattog a fa,
de itt az idő az alvásra már.
A dombokon túl vár Szarajevó
holnap ott majd össze ad a pap.
A templomban majd ő összead minket,
és virágkoszorút a vízre letesznek.
a víz visszafolyik majd a tengerbe,
mi maradunk itt csak és az ég kékje.
Még mindig ég a tűz és pattog a fa,
de itt az idő az alvásra már.
A dombokon túl vár Szarajevó
holnap ott majd össze ad a pap.
Építek egy házat fehér kövekből,
tölgyfagerendákból lesz majd a tető.
mindenki tudja meg,hogy hogyan szeretlek,
erősen fog állni,örökké itt lesz.
Még mindig ég a tűz és pattog a fa,
de itt az idő az alvásra már.
A dombokon túl vár Szarajevó
holnap ott majd össze ad a pap.
SARAJEVO
Prijevod: Mato Pejić
Galicijskim poljem zao vjetar vije
To malo što imali smo naše više nije
Kao brze ptice predvodnice jata
Ko dva pisma letimo iznad mora blata
I sad gori vatra moja djevo
Ali vrijeme je za san
Tamo za brdom je Sarajevo
Sutra ćemo imat svadben dan
Župnik će nas tamo svezati na vijeke
Vijenac tamarisa baciti sred rijeke
Voda će ga vratiti nazad u more
Nas dvoje smo dolje, nebo je gore
I sad gori vatra moja djevo
Ali vrijeme je za san
Tamo za brdom je Sarajevo
Sutra ćemo imat svadben dan
Od bijelog mramora dići ću ti dom
Opremljen će biti građom hrastovom
Kako sam te volio da bi znali svi
Bit će čvrsto građen, vječno stajati
I sad gori vatra moja djevo
Ali vrijeme je za san
Tamo za brdom je Sarajevo
Sutra ćemo imat svadben dan
SARAJEVO
Prijevod: Ljerka Kratofil Krehula
Galicijskom ravni puše vjetar zli,
voda je odnijela sve što smo imali.
Kao tužne ptice selice mi smo,
letimo nad zemljom k’o modro pismo.
Vatra i dalje gori i praska drvo,
ali spavat ćemo poći.
Tamo iza brda je Sarajevo
gdje se sutra vjenčat ćemo doći.
Fratar u crkvi nas veže navijeke,
zeleni će vijenac plovit‘ od rijeke
pa onda daleko natrag u more,
nas dvoje smo dolje, a nebo je gore.
Vatra i dalje gori i praska drvo,
ali spavat ćemo poći.
Tamo iza brda je Sarajevo
gdje se sutra vjenčat ćemo doći.
Izgradit ću kuću od bijelog kamena
i hrastova stabla čvrsta, drvena.
Svi će tada znati da si mi ljubav ti,
gordo će naš dom zauvijek stajati.
Vatra i dalje gori i praska drvo,
ali spavat ćemo poći.
Tamo iza brda je Sarajevo
gdje se, draga, uzet ćemo doći.
SARAJEVO
Traduko: Georgo Handzlik
Super nia kampo maltrankvilas vent’.
Ĉion nian prenis ondo de l’ torent’
Sed ni vagas kune, malgraŭ ĉia bru’,
Kiel verdaj birdoj aŭ leteroj du.
Sed jen zumas fajro, tag’ estas for’.
Dormo venkas pli kaj pli,
Post monto estas Sarajevo,
Moraŭ tie geedziĝos ni.
Por ĉiam pastro benos nin en la kapel’.
Herban floron ĵetos mi al la river’.
Akvo fluos maren laŭ propra religi’.
Supre la ĉielo, sube estas ni.
Mi konstruos domon, el la blanka ŝton’
Por vi el la kverko planko kaj plafon’.
Por ke homoj sciu, ke mi amis vin.
Dom’ estos solida por ĉiam staros ĝi.
Ukázka z televizního pořadu Sešli se natočeného v ostravském klubu Parník – společně s Hradišťanem v roce 1994.
Zdroj: archiv Jaromíra Nohavici – z vysílání ČT
© Jaromír Nohavica, 2012